O czytaniu książek na starych telefonach
No i przesiadłem
się. Przesiadłem się na Nokię. Piotrek i jego
ekipa miał na to solidny wpływ. Tak, tak. Przez nich
zainteresowałem się Nokią bo zarządzili ujednolicenie floty telefonicznej w
firmie. Oczywiście jakoś tolerowali moje
zamiłowanie w Sony Ericssonach bo dawałem sobie z nimi radę a i innym pomocy
nie szczędziłem. Wolałem tą markę bo, jakby to
powiedzieć, Nokia wciąż tkwiła w DOS-ie gdy Sony tchnął w Ericssony trochę
nowoczesności. No i te ekrany nokiowe... Jak na czymś takim
Czytać książkę?
Od książek właśnie zaczęło się
moje poszukiwanie urządzeń, które pozwolą czytać je w dowolnym miejscu w
dogodnej chwili. Miłośnicy szelestu kartek zwykle z pewnym powątpiewaniem
spoglądają na moje opowieści. Ja też lubię czytać papierowe książki. No lubię,
lubię, bo czemu nie? Ale taką tradycyjną książkę nie zawsze mamy przy sobie.
Kobiety są w lepszej sytuacji bo w torebce obok śrubokręta znajdzie się też
miejsce na niedużą lekturę. Komórka jednak jest pod ręką niemal zawsze. Czytam
książki w ten sposób wszędzie gdzie przyjdzie mi czekać na
cokolwiek. Sięgam po lekturę nawet wtedy gdy przebijanie się przez
skrzyżowanie przekracza rozsądną liczbę cykli świetlnych. Maryla ostatnio tego
doświadczyła, gdy stojąc w korku obok mnie próbowała bezskutecznie zwrócić moją
uwagę. A ja akurat zatopiony byłem w perypetiach Endera.
Zacząłem moje pisanie od Nokii bo
ostatnie modele w końcu doczekały się wypasionych telewizorów. Z N73 konkurować
mogą chyba tylko palmtopy, choć widziałem na Kongresie Technologicznym nowy
model N95 z równie solidnym wyświetlaczem.
Ale wróćmy do książek. Do ich
czytania używam aplikacji o bardzo niewyszukanej nazwie BookReader. Tak
naprawdę program dedykowany jest na PC-ta. W komputerze wskazuje się
tekst, określa parametry i tworzy aplikację do wgrania w telefon wyposażony w
technologię JAVA. W tej chwili niemal każdy model to potrafi.
Wśród parametrów konfiguracyjnych
bardzo ciekawa jest możliwość ustawienia różnych trybów wyświetlania tekstu.
Można zmieniać czcionkę, kolory a także orientację na wyświetlaczu telefonu.
Najczęściej korzystam z zielonego
tekstu na czarnym tle. Osoby, które pamiętają monochromatyczne monitory
Hercules pewnie domyślają się dlaczego. Oczy po prostu się nie męczą. No i w
nocy ekran nie świeci jak latarnia.
Wygląda to mniej więcej tak:
Oczywiście nie widać tak wiele tekstu jak na prawdziwej
kartce, ale zapewniam, że można się wciągnąć w czytanie i zupełnie zapomnieć o
konieczności klikania by przejść do następnej strony. Wiele już osób tego
doświadcza :) Jeśli nie chcemy klikać można włączyć automatyczne przesuwanie
tekstu. Wygoda czytania w telefonie pozwala na przyłożenie głowy do poduszki i
czytanie w takiej pozycji w jakiej papierowy egzemplarz nie ma szans. Czytanie
w telefonie ma jeszcze jedną ogromną zaletę. Otóż program sam zapamięta miejsce
w którym skończyliśmy. Chyba, że włączymy autoprzewijanie i zaśniemy w wygodnej
pozycji. Obudziłem się już raz za późno. Książka „przeczytała się” do końca :)
BookReader nie służy mi jedynie jako książkoczytacz.
Znakomicie sprawuje się w roli prostej bazy danych. Wprawdzie obecne telefony
potrafią w kontaktach rejestrować wiele dodatkowych danych to jednak gromadzimy
mnóstwo innych istotnych informacji, które czasem warto mieć pod ręką.
BookReader pozwala błyskawicznie przeszukiwać dowolny tekst. Gdy lokalizatory
nie były jeszcze popularne w ten sposób przechowywałem np. listę
bankomatów mojego banku.
Menu programu zawiera również
opcje przeglądania pamięci telefonu w celu wskazania innego źródła tekstu
Możliwe jest więc skorzystanie z niego wówczas gdy otrzymamy
od kogoś emalią załącznik tekstowy a nasz telefon nie potrafi przeczytać
takiego pliku.
Podczas rozmów o elektronicznych książkach pojawiają się często
pytania skąd je biorę. Jak wiadomo w sieci można znaleźć niemal wszystko. Wiele
jest witryn zawierających teksty klasyki jak w projekcie Gutenberg czy też
teksty niezależnych pisarzy nie „przypiętych” do żadnego wydawnictwa. Również
wydawnictwa komercyjne zauważyły zainteresowanie rynku tą formą czytelnictwa.
Zatem trzeba tylko dobrze zagooglać i… czytać :)
Wspomniałem przed chwilą o
Lokalizatorach
Piotrek pozwolił mi się trochę rozpisać zatem skorzystam z
okazji i napiszę parę słów o nowince która zaczyna wkraczać do komórek. I
bynajmniej nie mam tu na myśli systemów GPS. Ostatnio dość intensywnie
reklamuje się lokalizator Zumi. Działa on jednak na razie tylko w
przeglądarkach pecetowych. Tymczasem konkurencja nie śpi i można w telefonie skorzystać
zarówno z zagranicznych systemów jak znany Google Maps
jak i ze świeżej, rodzimej produkcję czyli Targeo.mobi
Oczywiście używając tego typu programów należy liczyć się z
użyciem połączenia internetowego. Oba programy posiadają wersje dla JAVY a
Google Maps również dla Symbiana.
O Symbianie i aplikacjach na tą platformę mam jeszcze wiele
ciekawych informacji ale to może przy innej okazji :)
Wiadomość z ostatniej
chwili!!!
Zakończyły się prace nad czwartą edycją świetnej
przeglądarki internetowej Opera Mini dedykowanej dla telefonów z technologią
JAVA. Można z jej pomocą przeglądać strony nawet na telefonach z małymi
wyświetlaczami.
Mimo, że nowe Nokie posiadają równie funkcjonalne przeglądarki to jednak często korzystam z MiniOpery. Zainteresowanych odsyłam na stronę www.operamini.com. Dostępna jest też polska wersja językowa
Czyta się jak jakąś fantastykę :-D Gdyby dzisiejsza młodzież była "zmuszona" do korzystania w ww. sposób z ww. możliwości telefonu, to ponyślałaby, że się cofnęła do epoki kamienia łupanego.. :-))
OdpowiedzUsuńAch, cóż to były za piękne czasy! :-)