niedziela, 18 listopada 2018

Odnalazłem stare teksty pisane do różnych firmowych wydawnictw. Wśród nich poniższy opublikowany pod koniec 2007 roku. Wrzucam tu jako wspomnienie przeszłości. 

O czytaniu książek na starych telefonach
 
No i przesiadłem się. Przesiadłem się na Nokię. Piotrek i jego ekipa miał na to solidny wpływ. Tak, tak. Przez nich zainteresowałem się Nokią bo zarządzili ujednolicenie floty telefonicznej w firmie. Oczywiście jakoś tolerowali moje zamiłowanie w Sony Ericssonach bo dawałem sobie z nimi radę a i innym pomocy nie szczędziłem. Wolałem tą markę bo, jakby to powiedzieć, Nokia wciąż tkwiła w DOS-ie gdy Sony tchnął w Ericssony trochę nowoczesności. No i te ekrany nokiowe... Jak na czymś takim


Czytać książkę?
Od książek właśnie zaczęło się moje poszukiwanie urządzeń, które pozwolą czytać je w dowolnym miejscu w dogodnej chwili. Miłośnicy szelestu kartek zwykle z pewnym powątpiewaniem spoglądają na moje opowieści. Ja też lubię czytać papierowe książki. No lubię, lubię, bo czemu nie? Ale taką tradycyjną książkę nie zawsze mamy przy sobie. Kobiety są w lepszej sytuacji bo w torebce obok śrubokręta znajdzie się też miejsce na niedużą lekturę. Komórka jednak jest pod ręką niemal zawsze. Czytam książki w ten sposób wszędzie gdzie przyjdzie mi czekać na cokolwiek. Sięgam po lekturę nawet wtedy gdy przebijanie się przez skrzyżowanie przekracza rozsądną liczbę cykli świetlnych. Maryla ostatnio tego doświadczyła, gdy stojąc w korku obok mnie próbowała bezskutecznie zwrócić moją uwagę. A ja akurat zatopiony byłem w perypetiach Endera. 
Zacząłem moje pisanie od Nokii bo ostatnie modele w końcu doczekały się wypasionych telewizorów. Z N73 konkurować mogą chyba tylko palmtopy, choć widziałem na Kongresie Technologicznym nowy model N95 z równie solidnym wyświetlaczem. 
Ale wróćmy do książek. Do ich czytania używam aplikacji o bardzo niewyszukanej nazwie BookReader. Tak naprawdę program dedykowany jest na PC-ta. W komputerze wskazuje się tekst, określa parametry i tworzy aplikację do wgrania w telefon wyposażony w technologię JAVA. W tej chwili niemal każdy model to potrafi. 
Wśród parametrów konfiguracyjnych bardzo ciekawa jest możliwość ustawienia różnych trybów wyświetlania tekstu. Można zmieniać czcionkę, kolory a także orientację na wyświetlaczu telefonu. 


Najczęściej korzystam z zielonego tekstu na czarnym tle. Osoby, które pamiętają monochromatyczne monitory Hercules pewnie domyślają się dlaczego. Oczy po prostu się nie męczą. No i w nocy ekran nie świeci jak latarnia.

Wygląda to mniej więcej tak:


Oczywiście nie widać tak wiele tekstu jak na prawdziwej kartce, ale zapewniam, że można się wciągnąć w czytanie i zupełnie zapomnieć o konieczności klikania by przejść do następnej strony. Wiele już osób tego doświadcza :) Jeśli nie chcemy klikać można włączyć automatyczne przesuwanie tekstu. Wygoda czytania w telefonie pozwala na przyłożenie głowy do poduszki i czytanie w takiej pozycji w jakiej papierowy egzemplarz nie ma szans. Czytanie w telefonie ma jeszcze jedną ogromną zaletę. Otóż program sam zapamięta miejsce w którym skończyliśmy. Chyba, że włączymy autoprzewijanie i zaśniemy w wygodnej pozycji. Obudziłem się już raz za późno. Książka „przeczytała się” do końca :)

  BookReader nie służy mi jedynie jako książkoczytacz. Znakomicie sprawuje się w roli prostej bazy danych. Wprawdzie obecne telefony potrafią w kontaktach rejestrować wiele dodatkowych danych to jednak gromadzimy mnóstwo innych istotnych informacji, które czasem warto mieć pod ręką. BookReader pozwala błyskawicznie przeszukiwać dowolny tekst. Gdy lokalizatory nie były jeszcze popularne w ten sposób przechowywałem np. listę bankomatów mojego banku. 
Menu programu zawiera również opcje przeglądania pamięci telefonu w celu wskazania innego źródła tekstu

Możliwe jest więc skorzystanie z niego wówczas gdy otrzymamy od kogoś emalią załącznik tekstowy a nasz telefon nie potrafi przeczytać takiego pliku. 
Podczas rozmów o elektronicznych książkach pojawiają się często pytania skąd je biorę. Jak wiadomo w sieci można znaleźć niemal wszystko. Wiele jest witryn zawierających teksty klasyki jak w projekcie Gutenberg czy też teksty niezależnych pisarzy nie „przypiętych” do żadnego wydawnictwa. Również wydawnictwa komercyjne zauważyły zainteresowanie rynku tą formą czytelnictwa. Zatem trzeba tylko dobrze zagooglać i… czytać :)
Wspomniałem przed chwilą o

Lokalizatorach

Piotrek pozwolił mi się trochę rozpisać zatem skorzystam z okazji i napiszę parę słów o nowince która zaczyna wkraczać do komórek. I bynajmniej nie mam tu na myśli systemów GPS. Ostatnio dość intensywnie reklamuje się lokalizator Zumi. Działa on jednak na razie tylko w przeglądarkach pecetowych. Tymczasem konkurencja nie śpi i można w telefonie skorzystać zarówno z zagranicznych systemów jak znany Google Maps


jak i ze świeżej, rodzimej produkcję czyli Targeo.mobi


Targeo niestety nie oferuje widoku satelitarnego ale za to ma znakomite plany również mniejszych miejscowości. Ponadto pozwala sięgać do bieżących repertuarów kin przygotowanych przez portal Gazety Wyborczej. 
Oczywiście używając tego typu programów należy liczyć się z użyciem połączenia internetowego. Oba programy posiadają wersje dla JAVY a Google Maps również dla Symbiana. 
O Symbianie i aplikacjach na tą platformę mam jeszcze wiele ciekawych informacji ale to może przy innej okazji :)

Wiadomość z ostatniej chwili!!!

Zakończyły się prace nad czwartą edycją świetnej przeglądarki internetowej Opera Mini dedykowanej dla telefonów z technologią JAVA. Można z jej pomocą przeglądać strony nawet na telefonach z małymi wyświetlaczami. 


Nowością w tej wersji jest możliwość poruszania się po pełnej stronie w takiej postaci jak wygląda ona na „dużych” przeglądarkach. Ponadto użytkowników pełnej Opery zainteresuje możliwość korzystania z tych samych Ulubionych adresów.  
    

Mimo, że nowe Nokie posiadają równie funkcjonalne przeglądarki to jednak często korzystam z MiniOpery. Zainteresowanych odsyłam na stronę www.operamini.com. Dostępna jest też polska wersja językowa


1 komentarz:

  1. Czyta się jak jakąś fantastykę :-D Gdyby dzisiejsza młodzież była "zmuszona" do korzystania w ww. sposób z ww. możliwości telefonu, to ponyślałaby, że się cofnęła do epoki kamienia łupanego.. :-))
    Ach, cóż to były za piękne czasy! :-)

    OdpowiedzUsuń