niedziela, 18 listopada 2018

Porady skrótologa - cz. 2



Gdy pisałem pierwsze Porady skrótologa miałem w zamyśle cykl. Życie zweryfikowało moje zakusy​,​ a i trochę imperatyw miałem zbyt słaby. Od jakiegoś czasu jednak kusi mnie by napisać krótki artykuł na temat klawiszy 

Enter i ESC 

Wszyscy je znamy prawda?
O popularność z nimi mogłaby zawalczyć chyba tylko Spacja jeszcze. Znamy, a jakby o nich zapominamy. Jak to zapominamy?! Odezwą się pewnie głosy. Wszak nie da się zapomnieć o Enterze podczas pisania tekstu. Zgadza się, ale ja nie o tym kontekście chcę dziś pisać.
Chodzi o potwierdzanie okien dialogowych.
Nie wiem czy to już atrybut wieku czy też gonitwa życia stolicznego powoduje u mnie zagotowanie płynów ustrojowych gdy widzę taki scenariusz:
  1. Delikwent wykonuje jakąś czynność w oknie dialogowym, np. wypełnia formularz. Okno ma u dołu dwa typowe przyciski OK i Anuluj.
  2. Delikwent wypełnił formularz, chce go zatwierdzić, więc co robi? Ano sięga do myszy, pieczołowicie celuje kursorem w przycisk OK i klika. Uffff, udało się. Zatwierdzone.
Nierzadko zdarza się jeszcze prostsza sytuacja, gdy pojawia się mały komunikat lub pytanie z tymi dwoma przyciskami. Tu też następuje sięganie po mysz, uruchamianie żmudnego procesu trafiania w OKeja i klikanie. 

A przecież wystarczy wcisnąć tylko Enter!

Zwykle przycisk OK jest "podświetlony" czyli otoczony grubszą obwódką. Oznacza to, że wciśnięcie Enter jest równoznaczne z kliknięciem myszą w niego. Czasem gdy widzę taką akcję to wypowiadam cicho 'Enter". Jeśli uda mi się wpłynąć na ofiarę na poziomie podprogowym to wciska ten Enter. 

Początkowo jako argument do zachęty używania Entera chciałem odwołać się do oszczędności czasu. I nie można zbagatelizować tego aspektu. Zmierzyłem. Średnio mysz od klawiatury oddalona jest 20-30 cm. Enter jest zwykle w okolicy prawego małego palca. Łatwo policzyć w głowie ile oszczędza się czasu wykorzystując Enter. A co ze zwolennikami spowalniania życia, filozofii Hakuna Matata, czy slowfoodu? Ano odwołam się do argumentów zdrowotnych. Lista schorzeń związanych z pracą przy komputerze ciągle się wzbogaca. Do najczęstszych należy zespół cieśni nadgarstka oraz tzw. łokieć tenisisty. Jednym z elementów doprowadzających do tych powikłań jest używanie myszy. Klawiatury też oczywiście ale można temu zaradzić różnymi podkładkami, bardziej ergonomicznymi konstrukcjami klawiatur, itp. Podkładki pod nadgarstek przy myszy też są i to dobrze. Ale mi chodzi o ten niepotrzebny gest sięgania po mysz, o tą całą drogę jaką musi wykonać nasze ramię a potem nadgarstek by wcelować kursorem. Jeśli przemnożyć to przez kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset razy dziennie to w całym naszym życiu zawodowym robi się liczba.

No dobra, a gdzie ten Eskejp zapowiedziany na wstępie? Ano nie ma co się rozpisywać. Ten klawisz działa dokładnie odwrotnie. Zwykle wystarczy go użyć by coś anulować. To wszystko.
Zatem:
  • jeśli chcesz oszczędzić trochę czasu - pamiętaj
    o Enterze i Eskejpie,
  • jeśli chcesz zoptymalizować swoją pracę -
    pamiętaj o Enterze i Eskejpie,
  • jeśli cenisz sobie zdrowe ręce i łokcie -
    pamiętaj o Enterze i Eskejpie

Polecam się ,​
Wasz ​dyżurny ​skrótolog

P.S. Koleżanki i koledzy z firmy, prezentację w PowerPoincie odpala się za pomocą klawisza F5. Łatwiej go znaleźć na klawiaturze, niż jakieś małe ikonki czy opcje menu :)

Zniknął firmowy blog, zniknęły też moje porady dotyczące skrótów klawiszowych. Wrzucam więc je tutaj, bo od czasu do czasu znajdzie się ktoś, kto chce się zapoznać z tymi krótkimi publikacjami. Poniższa powstała pod koniec 2012 roku


Porady skrótologa - cz. 1

Uczestnicząc w przeprowadzonej niedawno konferencji Microsoft Technology Summit z uwagą łapałem administratorskie porady dotyczące Windows 8. Jeden z wykładów poświęcony był migracji z dotychczas panujących na rynku wersji systemu. Jak już pewnie wszyscy wiedzą w Ósemce zmienił się znacząco sposób nawigacji po poszczególnych elementach pulpitu. Znikło na przykład menu Start ale za to zyskaliśmy kafelki. W związku z tym prowadzący wykład mocny nacisk położył na skorzystanie ze znanych dotąd oraz nowych skrótów klawiaturowych. Pomyślałem sobie, że jest to znakomity przyczynek do popularyzowania tej techniki osiągania zamierzonych efektów. Trochę przewrotnie, bo przecież świat idzie w stronę dotyku oraz w jeszcze większe zaangażowanie myszy i innych urządzeń wskazujących. Czemu zatem tak przydatne mogą stać się skróty klawiaturowe? Ładnych parę lat temu, gdy jeszcze jako administrator miałem okazję wprowadzać Symfonię w firmie w której pracowałem, okienkowy system był nowością. Koleżanka z księgowości po jakimś czasie zwróciła mi uwagę na to, że korzystanie z myszy znacznie spowalnia jej pracę. Żachnąłem się na tę uwagę, no bo jak to, przecież okienka są takie fajne, takie ładne, takie intuicyjne. Okazało się, że podczas codziennie wykonywanych czynności, sięganie po wielokroć do myszy, kierowanie kursora w wybrany cel i klikanie go zajmuje sumarycznie sporo czasu. Rozpocząłem więc poszukiwanie rozwiązania. Oczywiście okazało się, że większość czynności daje się obsłużyć wyłącznie klawiaturą ale było już za późno, koleżanka odruchowo sięgała po mysz. Odwyk był drastyczny, mysz wylądowała za monitorem. Pobolało, pobolało ale udało się. Korzyści okazały się ogromne bo mówi się, że brać księgowa ma swoje programy w palcach a podczas wprowadzania tych liczb do klawiatury im najbliżej.
Gdy słuchałem prelekcji na MTS-ach to uświadomiłem sobie jak wiele innych korzyści oprócz oszczędności czasu wynika z propagowania skrótów klawiaturowych:
  • po aktualizacji oprogramowania/systemu łatwo korzysta się z tych samych funkcji, co właśnie było mocno podkreślane na wspomnianej prelekcji przy okazji przesiadki na Windows 8;
  • podpowiadając komuś rozwiązanie znacznie łatwiej oprzeć się na skrótach klawiszowych niż opowiadać w którą ikonkę w którym rogu kliknąć;
  • w związku z powyższym skróty znakomicie ułatwiają pracę konsultantom telefonicznym wspomagającym użytkowników oprogramowania, a dla użytkowników wskazówki są wygodne i łatwe do zastosowania;
  • ostatni punkt będzie nieco przewrotny, bo przy okazji poznawania skrótów klawiszowych wiele osób najnormalniej poznaje nowe funkcjonalności programów.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie przemycił kilku przydatnych kombinacji, które na co dzień zdarza mi się podpowiadać:
  1. Pierwszy i najważniejszy skrót klawiszowy, który najczęściej przypominam przypisany jest do klawisza… Enter!!! Tak, tak, z Entera wiele osób korzysta najczęściej tylko po to by przejść do nowego wiersza w edytorze tekstu. Tymczasem ten popularny klawisz użyteczny jest również wówczas gdy pojawia się okno z przyciskami OK i Anuluj.  W zależności od kontekstu wyróżniona grubszą obwódką jest jedna z opcji i wystarczy klepnąć Enter by zastosować właśnie ją.  Skorzystanie z  tej drugiej też nie wymusza na nas sięgania po mysz bo wystarczy ruch klawiszem strzałki w prawo lub lewo by przenieść wyróżnienie i znów klepnąć tylko Enter.
  2. Skoro już sięgnąłem do edytora tekstu to niedawno z zadowoleniem spostrzegłem na jednym z blogów pytanie czy w Androidowych zamiennikach pakietu Office można skorzystać z kombinacji Shift + F3. Bardzo użyteczny skrót gdy niechcący wciśnie nam się Caps Lock i nie zauWAŻYMY TEGO W PORĘ. Wystarczy zaznaczyć  niefortunny kawałek tekstu i wcisnąć Shift + F3 by jednym ruchem całość doprowadzić do porządku. Przełącznik działa również w drugą stronę, gdy chcemy z małych liter w większym fragmencie zrobić same drukowane, lub rzadziej gdy tylko pierwsze litery słów chcemy uczynić dużymi. Wówczas trzymając Shift cyklicznie wciskamy klawisz F3. Kto nie znał to już teraz zachęcam do eksperymentu.
  3. Niektórzy intensywnie korzystają z pulpitu Windows. Żal mi strasznie gdy widzę jak przy mnóstwie otwartych aplikacji i dokumentów próbują się dostać do tego pulpitu poprzez minimalizację każdego okna z osobna. Kombinacja Windows + D uczyni życie łatwiejszym. Proszę spróbować. Klawisz Windows zwykle zlokalizowany jest u dołu po lewej stronie, pomiędzy Ctrl'em i Alt'em, jak to widać na fotce powyżej. Podobnie działa kombinacja Windows + M, przy czym tu na pulpicie pozostają otwarte okna modalne, czyli takie, które otwierają się na przykład gdy chcemy zapisać plik na dysku i wskazujemy folder. Takie okno potrafi się gdzieś zawieruszyć pomiędzy innymi i wówczas nic nie można zrobić w programie, który je wywołał. Ratuje nas Windws + M.
  4. Wydawałoby się, że jedne z najbardziej popularnych kombinacji klawiszy: Ctrl + C (Kopiuj) i Ctrl + V (Wklej) są znane. Tymczasem dość często obserwuję wybieranie tych opcji myszą z menu kontekstowego. No szkoda czasu a może bardziej łokci i nadgarstków.

Odnalazłem stare teksty pisane do różnych firmowych wydawnictw. Wśród nich poniższy opublikowany pod koniec 2007 roku. Wrzucam tu jako wspomnienie przeszłości. 

O czytaniu książek na starych telefonach
 
No i przesiadłem się. Przesiadłem się na Nokię. Piotrek i jego ekipa miał na to solidny wpływ. Tak, tak. Przez nich zainteresowałem się Nokią bo zarządzili ujednolicenie floty telefonicznej w firmie. Oczywiście jakoś tolerowali moje zamiłowanie w Sony Ericssonach bo dawałem sobie z nimi radę a i innym pomocy nie szczędziłem. Wolałem tą markę bo, jakby to powiedzieć, Nokia wciąż tkwiła w DOS-ie gdy Sony tchnął w Ericssony trochę nowoczesności. No i te ekrany nokiowe... Jak na czymś takim


Czytać książkę?
Od książek właśnie zaczęło się moje poszukiwanie urządzeń, które pozwolą czytać je w dowolnym miejscu w dogodnej chwili. Miłośnicy szelestu kartek zwykle z pewnym powątpiewaniem spoglądają na moje opowieści. Ja też lubię czytać papierowe książki. No lubię, lubię, bo czemu nie? Ale taką tradycyjną książkę nie zawsze mamy przy sobie. Kobiety są w lepszej sytuacji bo w torebce obok śrubokręta znajdzie się też miejsce na niedużą lekturę. Komórka jednak jest pod ręką niemal zawsze. Czytam książki w ten sposób wszędzie gdzie przyjdzie mi czekać na cokolwiek. Sięgam po lekturę nawet wtedy gdy przebijanie się przez skrzyżowanie przekracza rozsądną liczbę cykli świetlnych. Maryla ostatnio tego doświadczyła, gdy stojąc w korku obok mnie próbowała bezskutecznie zwrócić moją uwagę. A ja akurat zatopiony byłem w perypetiach Endera. 
Zacząłem moje pisanie od Nokii bo ostatnie modele w końcu doczekały się wypasionych telewizorów. Z N73 konkurować mogą chyba tylko palmtopy, choć widziałem na Kongresie Technologicznym nowy model N95 z równie solidnym wyświetlaczem. 
Ale wróćmy do książek. Do ich czytania używam aplikacji o bardzo niewyszukanej nazwie BookReader. Tak naprawdę program dedykowany jest na PC-ta. W komputerze wskazuje się tekst, określa parametry i tworzy aplikację do wgrania w telefon wyposażony w technologię JAVA. W tej chwili niemal każdy model to potrafi. 
Wśród parametrów konfiguracyjnych bardzo ciekawa jest możliwość ustawienia różnych trybów wyświetlania tekstu. Można zmieniać czcionkę, kolory a także orientację na wyświetlaczu telefonu. 


Najczęściej korzystam z zielonego tekstu na czarnym tle. Osoby, które pamiętają monochromatyczne monitory Hercules pewnie domyślają się dlaczego. Oczy po prostu się nie męczą. No i w nocy ekran nie świeci jak latarnia.

Wygląda to mniej więcej tak:


Oczywiście nie widać tak wiele tekstu jak na prawdziwej kartce, ale zapewniam, że można się wciągnąć w czytanie i zupełnie zapomnieć o konieczności klikania by przejść do następnej strony. Wiele już osób tego doświadcza :) Jeśli nie chcemy klikać można włączyć automatyczne przesuwanie tekstu. Wygoda czytania w telefonie pozwala na przyłożenie głowy do poduszki i czytanie w takiej pozycji w jakiej papierowy egzemplarz nie ma szans. Czytanie w telefonie ma jeszcze jedną ogromną zaletę. Otóż program sam zapamięta miejsce w którym skończyliśmy. Chyba, że włączymy autoprzewijanie i zaśniemy w wygodnej pozycji. Obudziłem się już raz za późno. Książka „przeczytała się” do końca :)

  BookReader nie służy mi jedynie jako książkoczytacz. Znakomicie sprawuje się w roli prostej bazy danych. Wprawdzie obecne telefony potrafią w kontaktach rejestrować wiele dodatkowych danych to jednak gromadzimy mnóstwo innych istotnych informacji, które czasem warto mieć pod ręką. BookReader pozwala błyskawicznie przeszukiwać dowolny tekst. Gdy lokalizatory nie były jeszcze popularne w ten sposób przechowywałem np. listę bankomatów mojego banku. 
Menu programu zawiera również opcje przeglądania pamięci telefonu w celu wskazania innego źródła tekstu

Możliwe jest więc skorzystanie z niego wówczas gdy otrzymamy od kogoś emalią załącznik tekstowy a nasz telefon nie potrafi przeczytać takiego pliku. 
Podczas rozmów o elektronicznych książkach pojawiają się często pytania skąd je biorę. Jak wiadomo w sieci można znaleźć niemal wszystko. Wiele jest witryn zawierających teksty klasyki jak w projekcie Gutenberg czy też teksty niezależnych pisarzy nie „przypiętych” do żadnego wydawnictwa. Również wydawnictwa komercyjne zauważyły zainteresowanie rynku tą formą czytelnictwa. Zatem trzeba tylko dobrze zagooglać i… czytać :)
Wspomniałem przed chwilą o

Lokalizatorach

Piotrek pozwolił mi się trochę rozpisać zatem skorzystam z okazji i napiszę parę słów o nowince która zaczyna wkraczać do komórek. I bynajmniej nie mam tu na myśli systemów GPS. Ostatnio dość intensywnie reklamuje się lokalizator Zumi. Działa on jednak na razie tylko w przeglądarkach pecetowych. Tymczasem konkurencja nie śpi i można w telefonie skorzystać zarówno z zagranicznych systemów jak znany Google Maps


jak i ze świeżej, rodzimej produkcję czyli Targeo.mobi


Targeo niestety nie oferuje widoku satelitarnego ale za to ma znakomite plany również mniejszych miejscowości. Ponadto pozwala sięgać do bieżących repertuarów kin przygotowanych przez portal Gazety Wyborczej. 
Oczywiście używając tego typu programów należy liczyć się z użyciem połączenia internetowego. Oba programy posiadają wersje dla JAVY a Google Maps również dla Symbiana. 
O Symbianie i aplikacjach na tą platformę mam jeszcze wiele ciekawych informacji ale to może przy innej okazji :)

Wiadomość z ostatniej chwili!!!

Zakończyły się prace nad czwartą edycją świetnej przeglądarki internetowej Opera Mini dedykowanej dla telefonów z technologią JAVA. Można z jej pomocą przeglądać strony nawet na telefonach z małymi wyświetlaczami. 


Nowością w tej wersji jest możliwość poruszania się po pełnej stronie w takiej postaci jak wygląda ona na „dużych” przeglądarkach. Ponadto użytkowników pełnej Opery zainteresuje możliwość korzystania z tych samych Ulubionych adresów.  
    

Mimo, że nowe Nokie posiadają równie funkcjonalne przeglądarki to jednak często korzystam z MiniOpery. Zainteresowanych odsyłam na stronę www.operamini.com. Dostępna jest też polska wersja językowa